środa, 24 sierpnia 2011

Pierwszy mały sukces

Dzisiaj mój pies mnie zaskoczył i to pozytywnie.

Jak co dzień (od niedzieli) poszliśmy na łąkę trochę potrenować i wyszaleć się. Tradycyjnie na początku porzucałam mu aporta, raz był tak niecierpliwy, że odbił się od mojej nogi aby móc dosięgnąć zabawkę, która była wysoko w mojej ręce.

Po kilku razach pozwoliłam mu pobiegać od tak dla wyładowania nadmiaru energi, oczywiście wykorzystał to aby móc poćwiczyć ostre zakręty.

Minęło kilkanaście minut i wróciliśmy na nasz teren, odpięłam mu smycz i wówczas się zaczęło...

Psiak latał to tu to tam bacznie pilnując czy jestem, podleciał pod płot gdzie czasem bawi się syn sąsiadki
na co ja go odwołałam i... WRÓCIŁ merdając ogonem.
Później poszłam z nim w okół budynku, ładnie zawrócił i to bez jakiegokolwiek ociągania się.W końcu wysłałam go na górkę aby mógł się załatwić, poniuchać bo nie chciał ode mnie odejść. Poszłam sobie dalej, jak gdyby nigdy nic, po chwili go zawołałam i... z olbrzymią i nieopisaną radością to czarne oporne psie przyleciało do mnie merdając ogonem na prawo i lewo. Na pysku miał wymalowany uśmiech (?!) No tak w końcu ta zła właścicielka mnie woła a jak przychodzę to mówi mi, że jestem dobrym psem i głaska mnie tak jak uwielbiam.

Poszliśmy dalej, pies sobie odbiegł i zatrzymał się nie wiedział co wybrać przyjście do mnie czy lecieć w krzaki i do domu. Ostatecznie wybrał mnie i znów z wieeeeelką radością domagał się kolejnej porcji pochwał. 

Obecnie leży wyłożony koło moich nóg i zaczyna pochrapywać.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Jak to było i jak to będzie

Na seminarium mój pies się nie popisał, wkurzyłam się na niego jak nigdy.
Jak z dala od widowni pies ideał jak wyszedł na środek to porażka...

Seminarium samo w sobie było genialne, nauczyłam się poprawnie rzucać,
regulować wysokość lecącego dysku także jest git. Dowiedziałam się także
tego i owego o masażu przed ćwiczeniami, jeszcze poczytam to i owo bo
mam zamiar wykorzystywać masaż w ramach relaksu dla mnie i psa.

Ale jedno co powiem to to, że psy p.Darka są genialne *.* zawsze chciałam
zobaczyć Ulfiego na żywo. Rany *.* to jest chodzący ideał, jedyny i nie do
skopiowania. A te jego oczy i świr na punkcie dysków, pierwszy raz widziałam
coś takiego.


A z moim fafikiem od niedzieli jesteśmy w ścisłym i nieuległym/nieugiętym
treningu, który przynosi efekty. Nie trenujemy już na naszej alejce tylko
w szczerym polu gdzie codziennie przechodzą koty, boćki a nocą sarny.

Wiem już gdzie popełniłam błędy i teraz sumiennie i starannie będę je
likwidować aby na następne semi pokazać ile udało nam się osiągnąć.
Oraz to, że ciężka praca popłaca :) 

piątek, 19 sierpnia 2011

Mały poślizg

Tak wiem... nie było nas tu już baaaardzo długo...
Dlatego też odnowiłam wygląd bloga (ale jeszcze mam w planach to i owo zmienić).


Jutro już 20 sierpnia, w końcu upragnione LADC i super upragniona
porażka XD Okazało się, że będziemy też w niedziele czyli caaaały
weekend z deklami. Mam nadzieję, że czarne będzie wykazywać
równie wielkie chęci co ja ^^. Chociaż ostatnio dostał świra na
widok dwóch białych talerzyków które gościły w moich dłoniach.
Efektem czego była rozrzucona skoszona trawa.

Jak coś to napiszę jutro jak nam dzień zleciał chyba, że będę tak
zdechła inie dam rady